Kochanowski w Chinach

Minęło już kilka dni od powrotu z Chin. Pierwsze spotkanie z Dalekim Wschodem to zwykle szok kulturowy i to bez względu na ilość przeczytanych wcześniej przewodników, wysłuchanych relacji z podróży czy obejrzanych filmów. Bo co innego wiedzieć, a co innego doświadczyć empirycznie :) Kilka słów wstępu.

Chiny to cudowny kraj, w którym np. nie działają Google i Facebook. Tym samym byliśmy prawie odcięci od świata. Prawie – bo na szczęście działał inny komunikator :-) O drogę pytaliśmy zawsze kilka osób i wyciągaliśmy „średnią”. Chińczycy są bardzo chętni do pomocy nawet gdy nie znają odpowiedzi. Ogrom ludzi w każdym miejscu i o każdej porze, oprócz 4 rano – chyba wtedy spali? Ogrom motocyklistów, jeżdżących po ulicy, po chodniku, po przejściach dla pieszych. Zasady ruchu drogowego nie istnieją. Motocykliści jeżdżą wożąc jeszcze dwóch/trzech pasażerów, często rozmawiając przez telefon. Na motorach wożą wszystko co im przyjdzie do głowy. Nie używają świateł nawet w nocy. Kobiety w szpilkach na motorach to normalny widok. Chińczyk zawsze walczy o pierwszeństwo, czy to w zajęciu wolnego miejsca siedzącego w metrze, czy podczas wsiadania do autobusu lub metra. Wszędzie są kontrole bezpieczeństwa (przy wejściu do metra, przy atrakcjach turystycznych). Niewielu Chińczyków zna język angielski. Utrudniało nam to uzyskiwanie jakiś informacji. Często prosili nas o zrobienie sobie z nimi zdjęcia. Byliśmy dużą atrakcją. Chińczycy to bardzo wyluzowani ludzie: charkają, plują, pozwalają by dzieci załatwiały się wszędzie, chodzą pstrokato ubrani, rozmawiają głośno (też przez telefon), krzycząc do siebie. Maluszki nie noszą pampersów, chodzą w spodenkach z dziurą na pupie i załatwiają się tam gdzie na przykład stoją. Jedzą ze wspólnego talerza. Posiłki muszą być bardzo obfite. Bekanie przy stole świadczy o bogactwie posiłku.

Zwiedzając Pekin mogliśmy zachłysnąć się pięknem kultury. W drodze do Tai’anu zwiedzaliśmy Zakazane Miasto – dawną siedzibę cesarzy Chin. Jest monumentalne i piękne, warto szczegółowo obejrzeć wszystkie budynki. Przed wejściem do Zakazanego Miasta znajduje się piękny Plac Niebiańskiego Spokoju. Zaraz za bramą wyjściową Zakazanego Miasta jest wzgórze Jingshan wraz ze znajdującą się na jego szczycie świątynią buddyjską. W drodze powrotnej z Tai’anu zwiedziliśmy piękny Wielki Mur. W 1987 roku został wpisany na listę światowego dziedzictwa UNESCO, a 7 lipca 2007 ogłoszono go jednym z siedmiu nowych cudów świata. Na jego temat można w tym miejscu wiele napisać. My byliśmy szczęśliwi, że udało nam się do niego dotrzeć bez żadnego przewodnika. Podziwialiśmy piękno budowli i otaczających gór.

Sam pobyt w partnerskim mieście Tai’an był wielkim wydarzeniem w naszym życiu. Rodzinna atmosfera, życzliwość i gościnność towarzyszyła nam na każdym kroku. W szkole, która liczy ponad siedem tysięcy uczniów, czuliśmy się niesamowicie dobrze. Na lekcjach panowała cisza i spokój oraz ogromna dyscyplina. To dla nas obce doświadczenie :-) Wymienialiśmy się informacjami i doświadczeniami. Żegnaliśmy się w smutku, bo nie wiadomo czy jeszcze kiedykolwiek się z nimi spotkamy :-(

Mariusz Szeremeta

 

Ponad tydzień temu całą czwórką wyruszyliśmy do Chin. Położone na obcym kontynencie z obcą kulturą. Po przylocie do Beijing’u bez większego przygotowania wsiedliśmy w metro i zwiedziliśmy słynny plac Tian’anmen oraz Zakazane Miasto. Po dotarciu do wyczekiwanego Tai’anu musieliśmy odpocząć po męczącej podróży. Następnego ranka powitały nas rodziny, u których uczennice miały spędzić resztę dni. Nasz pobyt zaczęliśmy od spędzenia dnia wspólnie z goszczącą rodziną. Każda szybko zaprzyjaźniła się z nowymi koleżankami oraz ich rodziną. W miniony poniedziałek czyli drugi dzień pobytu w Tai’an zwiedzaliśmy szkołę naszych chińskich koleżanek. Ich szkoła może być porównywalna do miasteczka. Dużo budynków, w których mieści się przedszkole, szkoła podstawowa, gimnazjum oraz liceum. Poznaliśmy tajniki kaligrafii i chińskich sztuk walki. We wtorek zmierzyliśmy się z potężną górą TaiShan, która liczyła około 7000 stopni, widoki były nie do opisania. W środę wzięliśmy udział w lekcjach tamtejszej młodzieży. Słuchaliśmy jak uczą się matematyki oraz języka angielskiego. Później uczestniczyliśmy na zajęciach wychowania fizycznego. Ostatni dzień spędziliśmy w Wesołym Miasteczku. Dosyć podobne co u nas, jednak przypominało małe miasto. Punktem kulminacyjnym całego pobytu w Chinach było zwiedzenie ikony chińskiej kultury czyli Wielkiego Muru. Widoki zapierały dech w piersiach. Aż szkoda, że musieliśmy opuścić ten zjawiskowy kraj.

Wiktoria Augustin

Kiedy dowiedziałam się, że zostałam wybrana na wyjazd do Chin, bardzo się ucieszyłam. Nie potrafiłam doczekać się nowych doświadczeń i przeżyć i z pewnością ich nie brakowało. Bardzo lubię podróżować, poznawać nowe kultury. Dzięki wycieczce zobaczyłam jak wygląda życie w Chinach. Doznałam niezwykłej gościnności, otwartości i życzliwości. Cieszę się, że mogłam być przez kilka dni niejako częścią chińskiej rodziny, że brałam udział ich codziennym życiu. Odwiedzając chińską szkołę mogłam porównać jakie są różnice między polską szkołą a chińską. Mogłam również zobaczyć znane miejsca takie jak Zakazane Miasto, Tien’anmen czy Mur Chiński, który wywarł na mnie ogromne wrażenie. Podobała mi się organizacja planu dnia, to że mogłam uczestniczyć w zajęciach w szkole, a także lokalne wycieczki. Podawane jedzenie było ciekawe, zupełnie inne niż w Polsce. Wyjazd do Chin uważam za bardzo udany, zagwarantował mi wiele niezapomnianych chwil i na pewno jeszcze długo będę go wspominać.

Agata Manjura

 

Pobyt w Chinach był dla mnie niezwykłą przygodą, którą będę pamiętać do końca życia. Wycieczka na drugi koniec świata wzbogaciła mnie o nowe doświadczenia i znajomości.
Chiny zaskoczyły mnie swoją kulturą, klimatem, zwyczajami. Z pewnością zapamiętam spacer po Wielkim Murze Chińskim czy Zakazanym Mieście. Były to dla mnie dwa miejsca, które bardzo chciałam zobaczyć. Mieliśmy też okazję wspiąć się na górę TaiShan, na którą prowadziło niemal 7000 schodów. Zawarłam wiele nowych znajomości, podszkoliłam też język chiński i angielski, którego musiałam używać codziennie. Zdałam sobie też sprawę z tego, że potrafię przystosować się prawie do każdej sytuacji, bowiem na swojej drodze napotkaliśmy wiele problemów, które udało nam się rozwiązać. 30-stopniowy upał, słaba znajomość angielskiego u Chińczyków czy zupa z rekina wcale nie były dla nas straszne. Mieliśmy też okazję zobaczyć, jak wygląda szkoła w Chinach, poznać kilku nauczycieli i zaprzyjaźnić się z jej uczniami. Choć na początku czuliśmy się zagubieni, po kilku dniach uznaliśmy że znamy Chiny jak własną kieszeń. Poznaliśmy wiele dziwnych zwyczajów, doświadczyliśmy chaosu na chińskich ulicach, a przez chwilę poczuliśmy się nawet jak celebryci, dzięki zachwytowi Chińczyków nad Europejczykami. Ludzie na ulicy robili nam zdjęcia, uśmiechali się do nas, obserwowali nas z zaciekawieniem. Zostaliśmy ciepło przyjęci przez rodziny, u których mieszkaliśmy, doświadczyliśmy uprzejmości i życzliwości Chińczyków.
Uwielbiam podróżować, dlatego ten wyjazd zapamiętam do końca życia. Nauczyłam się wielu nowych rzeczy, zwiedziłam niesamowite miejsca. Jeśli byłaby taka możliwość, na pewno pojechałabym tam jeszcze raz.

Wiktoria Przychocka