W poszukiwaniu energii na ostatniej prostej przed wakacjami

Różne są sposoby na podniesienie poziomu adrenaliny w organizmie. Jedni próbują zdobyć K2 zimą, inni skaczą na bungee, a jeszcze inni decydują się przyjść na lekcję pani profesor Nalepy bez przygotowania. Młodzież z klasy 3ag i 3cg zdecydowała się spędzić jeden z czerwcowych dni w Energylandii w Zatorze. Nie mogli się już doczekać, kiedy będą mogli zacząć podbijać ten park rozrywki, a tu trzeba było najpierw rozdać bilety, później kupony na posiłek regeneracyjny, następnie rozdysponować Lubisie przyznawane grupom szkolnym. W końcu mogli przebiec przez bramki z prędkością, której nie powstydziliby się klienci zebrani na otwarciu supermarketu. Potem to już można było ich tylko oglądać szybujących w powietrzu, kiedy korzystali z kolejnych rollercoasterów czy innych przerażających atrakcji. Nie straszna była im wysokość, prędkość, a nawet panująca tego dnia wysoka temperatura. Chociaż po przejażdżce Hyperionem byli podejrzanie bladzi, opowiadali o wielkich emocjach i biegli ustawić się w kolejce, żeby przeżyć to jeszcze raz. Dowodem na to, jak wielki był upał, niech będzie fakt, że nawet pani Bula zdecydowała się zacisnąć zęby, zamknąć oczy i wsiąść do łodzi, która rozpędzona z dużym impetem uderza o taflę wody. Wszystko to tylko w imię wyższych celów, czyli po to, by choć trochę się ochłodzić. Jednak nie wszyscy byli czujni wobec promieni słonecznych i część z młodzieży mogłaby z powodzeniem uchodzić za statystów w kolejnym filmie o Indianach. Na zakończenie dnia pełnego wrażeń każdy uczeń dostał po piątce… Niestety nie do Librusa, tylko od animatorów przebranych za postacie z bajek.

Magdalena Bula